03/09/2023
Anja Ringggren Loven ratuje dzieci oskarżone o czary w Nigerii
„On miał w oczach tylko strach, że zostanie zabity”.

„W siedzibie Land of Hope jesteśmy jak jedna wielka rodzina. Codziennie musimy wstawać wcześnie, żeby przygotować 92 dzieci do szkoły” - opowiada Anja Ringggren Lovén, założycielka organizacji pomagającej dzieciom oskarżanym o czary w Nigerii. Jej podopieczni zostali wykluczeni z rodzin i otarli się o śmierć. Już teraz można Ich wesprzeć w ramach specjalnej zbiórki zorganizowanej przez Fundację UNAWEZA.

-Anja Ringggren Lovén założyła Land of Hope w 2012 roku. Od tamtej pory uratowali 92 dzieci oskarżonych o czary

-Jest bohaterką pierwszego odcinka nowego sezonu programu „Kobieta na krańcu świata” Martyny Wojciechowskiej

-Wiara w to, że dzieci mogą mieć magiczne moce stało się powszechne w Nigerii w latach 90. i odpowiadają za nie w dużej mierze lokalni pastorzy

-Nigeria to najbardziej zaludniony kraj w Afryce. Ponad połowa jego mieszkańców, 133 mln ludzi żyje w skrajnym ubóstwie

-Fundacja UNAWEZA uruchamia zbiórkę na rzecz organizacji „Land of Hope”

DSC03970

Anja Ringgren Lovén pochodzi z Danii i 10 lat temu przyleciała do Nigerii jako pracownica organizacji humanitarnej. Miała ratować dzieci oskarżane przez miejscowych o czary. - Czułam się wtedy jak Rambo. Byłam tą silną kobietą, która chciała ocalić świat i myślała, że może wszystko - mówi. Rzeczywistość zweryfikowała jej wyobrażenia. Pojechała na pierwszą misję ratunkową. Chłopiec, którego mieli uratować z przerażeniem patrzył jej w oczy. - Nie krwawił, nie miał żadnych obrażeń, nie torturowano go. Po prostu panicznie się bał. Jego przestraszona twarz wstrząsnęła mną, prawie zemdlałam - opowiada. Powiedziała kolegom z organizacji, że przyniesie wodę i pobiegła do samochodu. Tam zatrzasnęła za sobą drzwi i zaczęła płakać.

- Mówiłam sobie: Anja, weź się w garść. On nie umiera, nie mogą zobaczyć, że płaczesz, bo pomyślą, że się nie nadajesz i nie pozwolą ci jechać na kolejną misję. Ocierałam łzy i głęboko oddychałam, żeby opanować emocje. Teraz myślę, że gdyby to dziecko było fizycznie zranione, przynajmniej miałabym poczucie, że mogę coś zrobić. Zszyć ranę, zatamować krwawienie. Ale on miał w oczach tylko strach, że zostanie zabity. Strach wywołany przez miesiące mieszkania w opuszczonym budynku. Był brudny i głodny. W ręku ściskał torbę ze swoimi rzeczami - wspomina. Zabrali go do domu dziecka, w którym wówczas pracowała. Dali chłopcu łóżko i zgłosili sprawę na policję. Wtedy jeszcze nie istniało Land of Hope. Dziś ocalony chłopiec - Victor - studiuje na uniwersytecie i wkrótce zostanie inżynierem, do tej pory utrzymuje z Anją kontakt. Ona od tego pamiętnego dnia uratowała już prawie 100 dzieci, które tak jak Victor, padły ofiarami lokalnych wierzeń.

DSC04000

„Dlaczego wierzycie, że dzieci mogą być wiedźmami?”

Kwiecień 2021 rok. Nigeryjska dziennikarka Sandra Ezekwesili pyta podczas audycji w lokalnej stacji radiowej Nigeria Info FM: Dlaczego tak wielu z Was myśli, że dzieci mogą być wiedźmami? Nie musi długo czekać na telefony Nigeryjczyków. „To nie jest wina dzieci, to wina czarnej magii, która przejmuje nad nimi panowanie”, „Dziecko może być wiedźmą, jeśli zostanie opętane. Tak mówi kler. Trzeba je oddać wówczas w ręce Boga i modlić się o ozdrowienie” - wyliczają słuchacze. W pewnym momencie Ezekwesili odbiera telefon od Esty z Akwa Ibom, która sama padła ofiarą wierzeń swojej rodziny. „Moja macocha oskarżyła mnie i moją siostrę o czarną magię. Była przyjaciółką mojej mamy, tata się z nią przespał. Potem nas porzucił. Wtedy w kościołach w naszym regionie mówiło się bardzo dużo o opętaniach. Mówili, że to matka nasyła nas na ojca i przez to nie powodzi mu się w życiu. Kazali im przeprowadzić egzorcyzmy. Siostra miała wówczas 3 lata, ja 7. Narzucili na nas „suchy post”. Przez miesiąc czy dwa nie dostawałyśmy jedzenia” - głos jej się załamuje. Z relacji Nigeryjki wynika, że w tym czasie dziewczynki miały również być wykorzystywane seksualnie przez pastorów. Nikt im w to nie uwierzył. A potem mężczyźni wydali wyrok: To siostra Esty jest odpowiedzialna za krzywdy ojca. Trzylatka została zamordowana.

Anja zna wiele podobnych historii, ale nie ma jednoznacznej odpowiedzi, dlaczego ludzie oskarżają dzieci o czarną magię. - To złożony problem. Ludzie wierzą, że dziecko ma magiczne moce, jeśli za dużo płacze, gorączkuje, albo przez długi czas choruje. Czasem obwiniają je za choroby czy nieszczęścia osób z rodziny. Zabierają je do miejscowego pastora albo znachora, a ten najczęściej, żeby zarobić, mówi, że dziecko jest opętane i trzeba odprawić egzorcyzmy. Twoje dziecko to wiedźma, zapłać mi tyle i tyle, a uwolnię je od złych mocy. Czasem ci pastorzy sami wierzą, że to prawda. Że dziecko nie może być chore przez tak długi czas - wyjaśnia założycielka Land of Hope. Z drugiej strony zauważa, że mieszkańcy wiosek nie biorą pod uwagę tego, że żyją w skrajnej biedzie, nie mają dostępu do wody pitnej, a co za tym idzie, chorują na tyfus i malarię. No i przez brak dostępu do służby zdrowia, umierają. - Gdybyś przepytała 92 dzieci, które uratowaliśmy, dlaczego zostali wykluczeni z rodzin, ponad połowa odpowiedziałaby: bo zmarł mój ojciec, bo zmarła moja ciotka, bo umarł mój wuj - mówi.

Raz Anja pojechała na misję ratunkową do wioski, w której jedna z miejscowych kobiet doświadczyła komplikacji w czasie porodu. Pastor powiedział jej, że to wina starszego syna. To on rzucił klątwę. - Ona naprawdę w to uwierzyła. Próbowałam wytłumaczyć jej, że miliony kobiet na świecie mają ciężkie porody, że to normalne. Mówiłam: Spójrz, przecież żyjesz w trudnych warunkach, rodzisz w domu, na ziemi. W takiej sytuacji nietrudno o infekcję… - wspomina. Autorytet pastora był jednak nie do podważenia.

L1003588

„Czasem spotykam lekarzy czy profesorów, którzy przekonują mnie, że czarna magia istnieje”

Bogaci Nigeryjczycy nigdy nie podejrzewają swoich dzieci o czarownictwo. Żyją w dostatku, nie chodzą głodni, nie mają na co narzekać. Są w mniejszości. Według danych Narodowego Biura Statystycznego z 2022 roku ponad 133 mln mieszkańców Nigerii żyje w skrajnym ubóstwie. To więcej niż 63 proc. populacji kraju. Kraju, który znajduje się na szóstym miejscu w rankingu najbardziej zaludnionych miejsc na świecie. Jak zauważyła w swojej audycji Ezekwesili, wiara w czarną magię obecna była w życiu Nigeryjczyków od dawien dawna, jednak to w latach 90. XX wieku przeżyła odrodzenie i pojawiły się oskarżenia wobec dzieci. Przyczyniła się do tego m.in. założycielka wspólnoty ewangelickiej Liberty Gospel Church, Helen Upabio. „Jeśli dziecko do drugiego roku życia krzyczy w nocy, płacze, miewa gorączkę oraz pogarsza się jego stan zdrowia, jest sługą szatana” - pisała w swojej książce "Unveiling The Mysteries of Witchcraft”. Nigeryjka przekonuje wiernych do swoich racji w mediach społecznościowych, państwowej telewizji, lokalnych gazetach. Była jedną z pierwszych, ale teraz pastorów o podobnych poglądach jest znacznie więcej. W Nigerii najwięcej prześladowań dzieci ma miejsce w stanach Akwa Ibom i Cross River.

- Pastorzy wiedzą, że w tym są pieniądze. Tu wszędzie są kościoły zielonoświątkowe. Praktykują voodoo, magiczne rytuały i egzorcyzmy. Miliony ludzi wierzą w to, co mówią ich przedstawiciele. Słuchają ich wypowiedzi w państwowej telewizji. Ci pastorzy mają czasem koneksje w rządzie. To nie jest tak, że tylko niewykształceni ludzie w to wierzą. Czasem spotykam lekarzy czy profesorów, którzy przekonują mnie, że czarna magia istnieje - opowiada Anja. Sama przez pewien czas była postrzegana jako wiedźma przez miejscowych. To z powodu tatuaży i tego, że nie bała się wykluczonych dzieci.

Każdego dnia, kiedy my beztrosko spędzamy czas z rodziną albo jesteśmy w pracy, w Nigerii jakaś rodzina oskarża dziecko o czary. Jednocześnie funduje mu piekło na ziemi. Anja podkreśla, że same misje ratunkowe nie wystarczą, żeby rozwiązać problem. Potrzebna jest edukacja. - Jeździmy do wiosek i próbujemy rozmawiać z ludźmi. Tłumaczymy im, że jeśli nie stać ich na dzieci, powinni używać antykoncepcji. Masz 10 dzieci, nie masz pracy, po co ci kolejne ciąże? - zapytałam raz miejscową kobietę. W odpowiedzi usłyszałam: Bo mój mąż chce ze mną sypiać. Kiedy tylko wspomniałam o prezerwatywach, do dyskusji włączył się jej mąż: Nie będę się zabezpieczał. Od prezerwatyw dostanę raka - mówił. Kobiety tu nic nie mogą, nie mają władzy. Często, kiedy ich dziecko oskarżane jest o czary, nie mają nic do powiedzenia. To społeczność decyduje - wzdycha założycielka Land of Hope.

DSC07439

Serce dziecka zawsze wybacza

W siedzibie Land of Hope większość dni wygląda podobnie. Dzieci wstają z samego rana i z pomocą personelu szykują się do szkół. Niektóre z nich pomagają przygotować śniadanie, inne myją naczynia. Po jedzeniu sprzątają stoły i biegną przebrać się w szkolne mundurki oraz umyć zęby. Potem wychodzą do swoich placówek - jedne prywatnych, inne państwowych. W budynku zapada cisza. Wracają dopiero między 14:00 a 17:00 i razem z nimi do miejsca wraca życie. Po lekcjach mają czas na odpoczynek i odrabianie pracy domowej. Jeśli chcą, mogą się zdrzemnąć, albo pograć w piłkę nożną, siatkówkę czy skorzystać z lekcji plastyki, muzyki lub informatyki. - Chcieliśmy, żeby Land of Hope działał jak wielka rodzina. Jesteśmy dla dzieciaków przewodnikami, uczymy ich jak gotować, opiekować się zwierzętami, dbać o rośliny. Wieczorem razem oglądamy telewizję, a dziewczyny jak to dziewczyny - plotkują. Nastoletni chłopcy też mają swoje sprawy. Nie brakuje konfliktów do rozwiązywania - opowiada Anja.

Dzieci nie zapominają jednak o swoich biologicznych rodzinach. Organizacja dba o to, żeby zabierać je na wizyty domowe. - To nie jest tak, że mówimy: Teraz nie masz rodziny. Po pierwsze każde dziecko powinno znać swoją tożsamość. Po drugie one kochają swoich rodziców i rodzeństwo. Czasem nawet pytają, czy mogą zabrać dla nich prezenty. Kiedy wracają do wiosek zdrowe i dobrze ubrane, wędrują dumne pośród społeczności, która ich wykluczyła. To część zdrowienia. Mówią: Patrz, nie jestem wiedźmą - Anja podkreśla, że spotkania rodziców z dziećmi wiążą się z ogromnymi emocjami. Matki często płaczą ze szczęścia, gdy widzą, że ich syn czy córka wciąż żyje. Widzą też żywy dowód na to, że pastor nie miał racji. - Pomimo tego, że te dzieci były torturowane, maltretowane, porzucone, one zostawiają przeszłość za sobą. Wiedzą, że ich rodzicom wyprano mózgi. Wiedzą, że zawiniła bieda. Nie potrafią nienawidzić swoich rodziców. Wręcz przeciwnie. Zawsze chcą ich chronić - mówi założycielka Land of Hope.

Poprzez zbiórkę Fundacji UNAWEZA możesz wesprzeć działalność Land of Hope.

Tekst: Klaudia Kolasa

Fot. Mariusz Janiszewski / TVN


Położona w Afryce Zachodniej Nigeria jest najludniejszym państwem na kontynencie. W całym kraju występuje około 250 różnych grup etnicznych. Najliczniejsze z nich to Jorubowie, Igbo, Hausa, Fulani i Kanuri. Zróżnicowanie etniczne przekłada się także na zróżnicowanie religijne. Na północy Nigerii dominuje islam, a na południu chrześcijaństwo. Ponad 7 proc. ludności wierzy w tradycyjne religie rdzenne. Kraj mierzy się z wieloma wyzwaniami społecznymi. Ponad 133 mln mieszkańców żyje w skrajnym ubóstwie, brakuje miejsc pracy a nierówności społeczne pomiędzy bogatymi, a biednymi się pogłębiają. W 2016 roku Nigeria znalazła się na liście najbardziej skorumpowanych państw Afryki. Zaledwie 65 proc. społeczeństwa potrafi czytać i pisać. Brakuje nauczycieli, książek i warunków do nauki. Ponadto ponad połowa dziewczynek w kraju nie ma szans na zdobycie edukacji. Poważnym problemem jest też terroryzm. Od 2011 roku ponad 35 tyś. osób zginęło w Nigerii w wyniku ataków organizacji terrorystycznej Boko Haram.

W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki.