26/05/2024
Wywiad z Agnieszką Sikorą
Fundacja po DRUGIE kończy budowę domu dla nastoletnich mam.

To kameralne miejsce, w którym sześć kobiet wraz z dziećmi będzie mogło znaleźć schronienie i zacząć budować życie na nowo po wyjściu z placówek. Fundacja UNAWEZA jest partnerem tej inicjatywy.

ZBIÓRKA NA UTRZYMANIE DOMU

Klaudia Kolasa: Dlaczego powstał dom dla nastoletnich mam?

Agnieszka Sikora: To długa historia. Wszystko zaczęło się w 2012 roku, kiedy pojechałam do jednego z młodzieżowych ośrodków wychowawczych dla dziewcząt w Wielkopolsce. Realizowałam wtedy projekt dotyczący budowania świadomych postaw wobec rodzicielstwa. Mieliśmy, i wciąż mamy, lalki, które imitują niemowlęta. Wręczyliśmy je dziewczynom na kilka dni i miały o nie dbać. To ćwiczenie miało im pokazać, na czym polega opieka nad malutkim dzieckiem. Tylko że potem okazało się, że ponad 10 dziewcząt ma już swoje dzieci i że dzieci nie mogą być przy nich. Gdy zaczęłam z nimi rozmawiać, myślałam, że pęknie mi serce.

Czego się dowiedziałaś?

Że polski system resocjalizacji nieletnich rozdzielił je z dziećmi. W tamtym czasie przepisy nie dawały nieletnim mamom możliwości, by pozostawać w placówkach ze swoimi synami czy córkami. To było 12 lat temu. Nie mogłam w to uwierzyć. Myślałam sobie: „Nie no, to jest jakiś błąd. Ktoś czegoś nie dopatrzył…. Może tych dziewczyn jest niewiele. Trzeba napisać do ministerstwa, niech zmienią przepisy”. Przecież nawet w zakładzie karnym kobiety mogą przebywać z dziećmi. Nie rozumiałam, dlaczego to prawo odbierane jest nieletnim kobietom i ich dzieciom.

I napisałaś do ministerstwa.

Tak, ale okazało się, że to wcale nie jest tak, że ja do nich piszę w oczywistej sprawie, a oni reagują. Pomimo, że żyjemy w kraju, w którym macierzyństwo i rodzicielstwo są pod ochroną Konstytucji i pomimo, że są one takim wszechobecnym hasłem i wartością podkreślaną z każdej strony politycznej, walka o to, żeby te przepisy się zmieniły, zajęła 10 lat. Musieliśmy udowadniać, że stworzenie warunków do realizacji roli matki w ośrodkach jest potrzebne, jest ważne. To był naprawdę bardzo długi proces. Kiedy to się wszystko toczyło, pomyślałam, że nie możemy czekać. Że przecież te dziewczyny są tu i teraz. Udało nam się zdobyć środki na budowę domu, ale znów okazało się, że pieniądze nie wystarczą, by zapewnić tym kobietom dom.

Co to znaczy?

Zaczęły się trudności dotyczące znalezienia odpowiedniej działki. Potem okazało się, że brakuje środków na zakup konkretnie takiej działki, jakiej potrzebujemy. Wtedy pojawiła się Martyna Wojciechowska i Fundacja UNAWEZA, która pomogła nam sfinansować zakup ziemi. Jednocześnie po 10 latach walki przepisy się zmieniły. Teraz już dziewczyny mogą być w placówkach resocjalizacyjnych ze swoimi dziećmi, przez co my też trochę zmieniliśmy koncepcję naszego domu. Nie będzie to dom dla 15-latek czy 16-latek, tylko już dla dziewczyn pełnoletnich. Skoro jest już to zabezpieczenie w placówkach i również w pieczy zastępczej, to stworzy się luka, gdy te matki wyjdą z placówek po skończeniu 18 lat. Znowu trafią w pustkę. W związku z tym dom, którego budowę właśnie kończymy, będzie dla tych już pełnoletnich, ale jeszcze bardzo młodziutkich dziewczyn.

Ile dziewcząt przyjmiecie pod swój dach?

To będzie mały dom. Będzie w nim sześć dziewczyn i sześcioro lub więcej dzieci. Bardzo zależy nam na tym, żeby tworzyć rozwiązania, które są kameralne i rodzinne. Które są bardziej domami niż instytucjami. My nie chcemy tworzyć placówki.

Część mam, które do nas trafią, pewnie będzie miało to doświadczenie pobytu w instytucji. To niekoniecznie dobre doświadczenie… Niekoniecznie wychodzą stamtąd z umiejętnościami życia w społeczeństwie. Chcielibyśmy, żeby w naszym domu młode mamy mogły nauczyć się, czym jest dom i co to znaczy być u siebie. Bo często tego nie zaznały. Chcemy dać im warunki, by mogły tymi mamami być.

Jak w takim razie będzie wyglądała ta przestrzeń?

Nasz dom pełni funkcję mieszkań chronionych. Oznacza to, że każda dziewczyna będzie miała swój własny pokój i każde dziecko będzie miało swój własny pokój. Każda mieszkanka będzie miała swoje WC. W całym domu będą też dwie kuchnie, salon i piękny ogród. Projekt tego domu powstał dzięki pomocy architektów z pracowni architektonicznej WXCA, która wykonała go pro bono. Od samego początku uwzględniał on potrzeby młodych mam. Został zaprojektowany tak, by mógł stać się dla nich trampoliną.

Jak poznałyście się z Martyną Wojciechowską i jak to się stało, że Fundacja UNAWEZA jest partnerem inicjatywy?

Właściwie to Martyna lepiej mogłaby o tym opowiedzieć, dlatego że to ona do mnie dotarła. Któregoś dnia, to była sobota, robiłam pranie i zadzwonił mój telefon. Odbieram i słyszę: „Dzień dobry, nazywam się Martyna Wojciechowska”. Nie musiała się dalej przedstawiać. Zawsze podziwiałam jej determinację i różne talenty. Bardzo ceniłam ją za wrażliwość i chęć działania dla innych. Przecież nie musiałaby tego robić, ma całkiem fajne, atrakcyjne życie i mogłaby zająć się czymś innym. Nasza pierwsza rozmowa trwała dobrą godzinę. Martyna powiedziała, że chce mi pomóc, że ważna jest dla niej sytuacja młodych dziewczyn, że odkąd dowiedziała się, że młode matki i ich dzieci są rozdzielane od siebie tylko dlatego, że te dziewczyny są nieletnie, nie może spokojnie spać. Zaczęła pomagać i towarzyszy nam jako taki dobry duch różnych inicjatyw, które podejmujemy.

Przed jakimi wyzwaniami teraz stoicie? Czego brakuje, żeby dom mógł funkcjonować?

Budżet na budowę spinamy, ale później zaczyna się wielka pustka. Nie wiemy, co dalej. Moja organizacja prowadzi jeszcze jeden dom. Dom dla Młodzieży doświadczającej bezdomności. Finansujemy go całkowicie ze źródeł prywatnych i to jest duże wyzwanie. Jesteśmy małą organizacją, więc rozkręcanie kolejnego miejsca przy jednoczesnym spinaniu dotychczasowych działań, jest dla nas ogromnym wyzwaniem. Bardzo się tego boję, ale liczę, że jest wielu ludzi o wielkich sercach, wiele firm, które coraz częściej stają się bardzo odpowiedzialne i chcą partycypować w tworzeniu lepszego świata. Mam nadzieję, że uda nam się dotrzeć do tych osób i firm, które będą chciały dołożyć swoją cegiełkę.

Zgłosiły się już do was pierwsze mamy?

W tej chwili już trzy dziewczyny czekają z niecierpliwością na otwarcie tego domu. Ja w ogóle nie mam obaw, że będziemy mieć trudność ze znalezieniem mieszkanek. Myślę, że nie będzie to trudne. W Domu dla Młodzieży jest podobnie: zawsze jest ruch i co chwilę pojawiają się nowe osoby w potrzebie. Zatem wyzwań jest wiele, bo już niebawem będziemy mieć dwa domy, a ten nowy dla młodych mam
będzie też pierwszym dom ich dzieci. Musimy zadbać, żeby to było piękne i budujące doświadczenie.

Tekst: Klaudia Kolasa

W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki.