22/04/2022
Poznajcie rodziny zastępcze z Ukrainy
Larysa, Olha i Marina uciekły z Ukrainy. To tu znalazły bezpieczne schronienie. Wszystkie mamy łączy jedno - dzieci są dla nich na pierwszym miejscu. Poznajcie ich historię.

Larysa przyjechała z Irpienia i jest mamą zastępczą dla 7 dzieci. Pierwsze dni po wybuchu wojny spędzili zamknięci w domu, potem w piwnicy. Jak tylko otworzył się korytarz humanitarny, zaczęli uciekać. Wiedziała, że musi zabrać dzieci, żeby nie słyszały sygnałów alarmowych i bomb. Ich bezpieczeństwo było dla niej najważniejsze. Dotarli do Polski 5 marca. Jej mąż został w Ukrainie.

DSC02651.jpg

Skończyła dwa kierunki studiów, jest też z wykształcenia psychologiem. Bardzo pomaga jej to w wychowaniu dzieci, które potrzebują specjalnej opieki. Często jej powtarzają, że dostały drugą mamę, więc nic złego nie może już ich spotkać. Pracowała przez 26 lat w jednym urzędzie, gdzie wypłacała emerytury.

Dlaczego została mamą zastępczą? Wzięła przykład z siostry, która otoczyła opieką kilkoro dzieci. Widząc je zrozumiała, że ta radość i miłość, którą przynoszą do domu będzie spełnieniem jej wszystkich marzeń. Miała wtedy 34 lata. Teraz jej najstarsza córka ma 18 lat, a najmłodsza Ania 6. Ludzie ją pytają, dlaczego zdecydowała się przyjąć i wychować tyle dzieci. Jak sama mówi: „Dla innych może wydawać się to ogromnym wyrzeczeniem. A dla mnie jest to prawdziwe szczęście”. Jej biologiczne dzieci są już dorosłe.

Przyjechała do Polski ponad miesiąc temu, nie znając języka. Teraz już rozumie coraz więcej i chce się nauczyć naszej kultury i zwyczajów. Najbardziej brakuje jej jazdy samochodem, którą uwielbia.

Bardzo kocha swój kraj. Zaznacza, że dzieci dla niej na pierwszym miejscu i zawsze będą. Ich dom w Irpieniu jest zniszczony i na dzień dzisiejszy nie mają gdzie wracać. Za to mocno wierzą w pokój.

DSC02672.jpg


Olha ma 54 lata i jest mamą zastępczą dla czterech synów. Pochodzi z miasta Apostołowo, które leży w obwodzie dniepropietrowskim. Na początku wojny przenieśli się do zachodniej części kraju z nadzieją, że wszystko szybko się uspokoi. Dopiero potem postanowili uciec do Polski. Jej mąż i schorowana mama zostali w Ukrainie. Rozmawia z nimi codziennie.

L1009090.jpg

Najstarszy syn Danił ma 19 lat. Został zwolniony ze służby wojskowej przez to, że choruje od wielu lat na cukrzycę. Studiuje na drugim roku psychologii. Jest muzykiem – sam pisze piosenki, gra na gitarze i pianinie. Traktuje Olhę jak mamę, mimo że jest jej wnukiem. Córka Olhi zmarła jak miała 28 lat. Kobieta opiekowała się chłopcem od małego.

Jest również mamą zastępczą dla 14-letniego Kosty, który jest w ósmej klasie. Marzy o tym, żeby pracować kiedyś w IT. Bardzo podoba mu się w Polsce. Dzieli ze starszym bratem pasję do gry na gitarze. Z kolei 13-letni Bogdan kocha malować i śpiewać. W Ukrainie chodził do szkoły specjalnej. Najmłodszy syn Maxim również ma duszę artysty. Kobieta jest bardzo dumna ze swoich chłopców. Mówi, że są bardzo pracowici i pomocni. Wspomina jak w każdy piątek organizowali sprzątanie całego domu. Dzielili się zadaniami – odkurzaniem, myciem okien czy zamiataniem.

Jest pewna jednego. Jak tylko wojna się skończy chce wrócić i odbudować swój kraj.

DSC02634.jpg


Marina przyjechała do Polski ze swoim 9-miesięcznym synkiem Artemem i teściową Tatianą. Sama pochodzi z rodziny zastępczej. W Dnieprze, z którego uciekła sytuacja pogarszała się z dnia na dzień. Słyszała jedno – wszystkie dzieci i kobiety powinny szybko wyjechać. Jak sama wspomina, ostatnio ciężko było usłyszeć inne dźwięki niż wybuchy bomb.

W Polsce znalazła bezpieczne schronienie. Ma łzy w oczach za każdym razem jak mówi o Ukrainie. Jej mąż został w kraju. Jest bardzo wdzięczna za każdą pomoc, którą otrzymała w Polsce.

DSC02811.jpg

W celu świadczenia usług na najwyższym poziomie stosujemy pliki cookies. Korzystanie z naszej witryny oznacza, że będą one zamieszczane w Państwa urządzeniu. W każdym momencie można dokonać zmiany ustawień Państwa przeglądarki.